Plany rozpłynęły się we mgle.
Zrządzeniem losu najbliżej do ostatecznej realizacji projektu przystanku było w 1992 roku. Chyba zwykły pech tej inwestycji sprawił, że jej realizacja zbiegła się w czasie z przemianami polityczno - gospodarczymi naszego kraju. Państwowa kolej zaczęła obumierać a i sektor inwestycji mieszkaniowych wpadł w wir prywatyzacji. Od tej chwili nikogo już nie interesowało, czy mieszkańcy danego osiedla będą mieli blisko do przystanku kolejowego, czy autobusowego, liczyło się tylko to, aby postawić jak najwięcej bloków na jak najmniejszej powierzchni, planowanie przestrzenne w latach 90. przeżywało poważny kryzys i może właśnie dlatego nikogo nie interesowało, aby do pomysłu przystanku kolejowego na Czubach powrócić. Wysunę śmiałą tezę, że gdyby budowę Lublina Zachodniego rozpoczęto ze dwa, trzy lata wcześniej, realizacja doszłaby do skutku. Dobrym przykładem jest przystanek Czesławice, którego budowę, na wniosek kilkorga ludzi z okolicznych wiosek rozpoczęto w 1989 roku i ukończono rok później z sukcesem. Do 1990 roku, pomiędzy Sadurkami a Nałęczowem nie było ani jednego przystanku!
O co chodzi z tzw. Trasą Zieloną?
Trasa Zielona, czy też Parkowa, jak wcześniej była nazywana, to projekt jeszcze z końcówki lat 50. W dziale "Mapy" niniejszej witryny znajduje się rycinka planu zagospodarowania przestrzennego z 1959 roku, gdzie trasa już była zaznaczona. Jak widać planowana od niepamiętnych czasów, nigdy nie miała szczęścia do realizacji. Po dokończeniu budowy ulicy Jana Pawła II jej budowa stanęła pod znakiem zapytania. Jaki ma to wszystko związek z przystankiem kolejowym na Czubach? Wbrew pozorom ogromny. Kwestia zawieszenia realizacji tej inwestycji rozpoczyna można powiedzieć błędne koło decyzyjne. Z jednej strony władze miasta bardzo głośno mówią o tym, że nie ma możliwości wybudowania przystanku Lublin Zachodni, bez zapewnienia dojazdu trasą szybkiego ruchu (co jest nieprawdą), z drugiej strony nie widzą potrzeby budowy Trasy Zielonej, jeżeli miała by ona tylko dublować ulicę Jana Pawła II. Wspomniana wcześniej przeze mnie ulica Filaretów i słynny wybudowany w połowie wiadukt, w rzeczywistości nie miały być docelowo dojazdem wyłącznie do Lublina Zachodniego, miały być dojazdem do Trasy Zielonej. Podobnie ulica Granitowa. Oprócz tego, z Trasą Zieloną miały się łączyć ulice osiedlowe: Rubinowa i Szafirowa. Lublin Zachodni miał być "przy okazji" położony przy Trasie Zielonej. Niestety twórcy planu zagospodarowania nie mogą wyjść poza utrwalone przez lata ramy. Lublin Zachodni nierozerwalnie łączy się dla nich z nazwą Trasa Zielona. Szkoda. Tak jak pisałem wcześniej ten przystanek jest potrzebny przede wszystkim ludziom, którzy mieszkają w bezpośrednim sąsiedztwie linii kolejowej. Jak dla mnie, na początek wystarczyło by przedłużyć jedną z osiedlowych uliczek np. biegnącą do wąwozu odnogę ulicy Ametystowej i zrobić coś w rodzaju mini parkingu. Na Trasę Zieloną moglibyśmy wówczas spokojnie poczekać, do czasu aż będzie na prawdę potrzebna. Jeżeli to budowa przystanku ma czekać na trasę w wąwozie, przyjdzie nam jeszcze długo poczekać. W ogóle nie rozumiem, dlaczego do takiej skromnej inwestycji ma prowadzić tak potężna arteria komunikacyjna? W Lublinie funkcjonuje przecież taki przystanek kolejowy jak Stasin Polny, do którego jedynym dojściem od strony miasta jest... Miedza. I co? Funkcjonuje już tyle lat i nikomu to nie przeszkadza. Dojście na nasyp na Rurach jest obecnie o wiele wygodniejsze niż do Stasina, mamy do dyspozycji kilkanaście ścieżek :-)