W tym dziale zajmę się i postaram wyjaśnić genezę stacji towarowej na Rurach. Co ciekawe w rozważaniach swoich w pewnym sensie wracam do początków tych badań. Kilka ładnych lat temu, kiedy ta witryna dopiero startowała, napisałem, że na Rurach jakiś punkt lub posterunek (zakładałem, że mijanka) istniał już w okresie międzywojennym. Zostałem za to skrytykowany dość mocno przez niektórych profesjonalnych badaczy kolejowej historii Lublina. Nie sposób było nie przyznać im racji, albowiem żadnych papierowych dowodów nie było.
Wspomnienia
Wspomnienia członków mojej rodziny to był jedyny punkt zaczepienia, jaki miałem. Zaznaczam od razu, że nikt z moich przodków ani na Rurach, ani na Węglinku, ani w Stasinie nie mieszkał przed wojną. Nie oznacza to jednak, że moja babcia, ani jej siostry okolicy tej nie widywały. Widywały, prawie codziennie, ale przez okno pociągu... Dojeżdżały bowiem przed wojną do szkoły w Lublinie. To dość nietypowe, jak na tamte czasy, że ludzie klasy średniej niższej podróżowali pociągami. Było to możliwe jedynie z racji na pochodzenie z rodziny kolejarskiej i wolne przejazdy w trzeciej klasie pociągów osobowych.
Moja babcia Maria miała 17 lat, gdy wybuchła wojna, jej starsza siostra Helena 19, a młodsza Janka tylko 15. Babcia, mimo że później całe swoje życie związała z działem rozkładów jazdy WDOKP niezbyt chętnie wracała do przedwojennych wspomnień na temat infrastruktury. Praca to praca, przed wojną chyba w ogóle ją to nie interesowało. Zmarła zanim założyłem tę stronę. Zdążyła opowiedzieć mi bardzo wiele ciekawych rzeczy, ale już raczej o historii powojennej i raczej skupiając się na zdarzeniach, a nie miejscach.
Co innego ciocia Helena. Zmarła stosunkowo niedawno i miałem okazję bardzo dokładnie wypytać ją na temat zagadnień, którymi zajmuję się na tej stronie. To właśnie od niej dowiedziałem się, że na Rurach przed wojną „coś” było. Co? Ciężko powiedzieć. Od tych wspomnień upłynęło ponad 70 lat. W czasie każdej rozmowy z Helenką przewijały się wspomnienia bardzo powolnej jazdy pociągu przy Starym Lesie (zawsze) oraz dużej liczby budynków w okolicy torów. Różnych budynków, gospodarskich, inwentarskich. Pojawiało się także wspomnienie ramp, czy też peronów(?), jakichś podwyższeń usypanych z ziemi, ograniczonych palisadami lub deskami. Wspomnienia bardzo mgliste i za każdym razem kwitowane przez ciocię stwierdzeniem, że głowy nie daje, czy to wszystko na pewno tam było. Co ciekawe, była prawie pewna, że dodatkowych torów, takich mijankowych, połączonych na obydwu końcach z torem szlakowym nie widziała z okien pociągu nigdy, ale w okolicy dało się wyczuć charakterystyczny stukot kół na rozjazdach…
Dziwne. Klecąc to wszystko do kupy, dochodzę do wniosku, że być może nie mijanka, ale jakaś ładownia leśna znajdowała się w tej okolicy? Ciężko powiedzieć, z racji jej wieku trudno mi było naciskać na ciocię, aby przypominała sobie coś więcej. Ze wspomnień mam tylko tyle.
Mapka
Do niedawna był to jedyny dokument w moim posiadaniu, który mówi cokolwiek o jakimkolwiek punkcie, czy posterunku pomiędzy Lublinem a Motyczem. Żadne inne przedwojenne schematy sieci kolejowej, żadne inne przedwojenne mapy cywilne, ani też cywilne rozkłady jazdy nie mówiły nic na temat czegokolwiek w tym miejscu. W świetle tych faktów, poniższą mapę potraktowałem z przymrużeniem oka. Mało tego, choć ten rysunek nie jest w żadnej skali, jest raczej schematem niż mapą, drążyłem temat położenia Majdanu względem sąsiadujących posterunków. Co wyszło? Z tego co widać poniżej, mijankę Majdan raczej umiejscowiłbym bliżej obecnego przystanku Stasin Polny. (Na rysunku wydaje się leżeć prawie dokładnie w połowie szlaku Lublin – Motycz)
Do mapy jak już pisałem, podszedłem z przymrużeniem oka. Jeżeli gdzieś tam, jakiś Majdan był planowany, to we wcześniejszych rozważaniach założyłem, że nie miał on nic wspólnego z infrastrukturą z okolicy Rur, o której opowiadała mi ciocia.
W przedwojennych, służbowych rozkładach jazdy próżno szukać czegokolwiek pomiędzy Lublinem a Motyczem.
Wojenne rozkłady jazdy
Dość długo po otrzymaniu tamtej mapy, od gościa strony, Pana Jacka Rutkowskiego otrzymałem skany kolejnego nietypowego znaleziska. Wojenny rozkład jazdy, wydany w roku 1936, jednak z poprawkami naniesionymi w roku 1939, czyli tuż przed wojną. Poprawki naniesiono czerwonym tuszem, przy pomocy zapewne składanej pieczątki.
Pierwszym zadziwiającym odkryciem, było to, że wszystkie te mijanki, o których zaplanowanie i wybudowanie podejrzewałem Niemców, widniały już w tym, przedwojennym, w 100% polskim rozkładzie jazdy, fakt faktem, rozkładzie nieoficjalnym, wydrukowanym tylko „na wypadek W.” Nie wnikam, czy były tylko planowane, czy były zaplanowane i zbudowane (raczej tylko planowane), ale były i to pod znanymi z późniejszych dokumentów nazwami.
Drugim zaskoczeniem było odnalezienie jakiegoś posterunku pomiędzy Motyczem a Lublinem. Nazwa, no niby znana już ze schematu zamieszczonego wcześniej, Majdan. Ale zaraz, Majdan, w 1939 roku przechrzczony na Rury…
No dobrze, to gdzie ten Majdan był, pewnie gdzieś bliżej Stasina. Jak to sprawdzić? Te kilometry podane w rozkładzie jazdy jakieś dziwne, liczone od Dęblina, nijak mają się do współczesnego kilometrażu, Co zrobić?
Za bazę obrałem więc sobie oś budynku stacji Lublin. Co jak co, ale budynek dworca w Lublinie, o ile wiem, zawsze stał w tym samym miejscu. Według tego rozkładu, oś Lublina znajduje się w kilometrze 71,66 zaś oś tego Majdanu (Rur) w kilometrze 67,11 Możemy więc obliczyć, że oś Majdanu znajduje się w odległości 71,66 – 67,11 = 4,55 kilometra od osi budynku dworca Lublin. W porządku, a gdzie Lublin leży dziś? Fizycznie, leży dokładnie w tym samym miejscu, co wówczas, z tym, że według obecnie obowiązującego kilometrażu jest to 174,973. A gdzie według obecnie obowiązującego kilometrażu znajdowałby się Majdan?
W odległości 4,55 km od Lublina, czyli 174, 973 – 4,55 = 170,423
Zaraz, zaraz, chyba podobny kilometraż już gdzieś widziałem… A no tak:
I muszę powiedzieć, że to odkrycie zszokowało mnie dokumentnie. Mniejsza o te 7 metrów, w końcu kilometraż przedwojenny był liczony dla linii jednotorowej, a powojenny dla dwutorowej. Poza tym tamte kilometraże z rozkładu podawane były z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku, a nie jak obecnie trzech. Pomijam korekty łuków i inne drobiazgi. To jest na pewno ten sam budynek! Budynek, który na zdjęciach lotniczych wyglądał identycznie jak nastawnie, który też miał dach kopertowy, budynek, co do którego byłem bardziej niż pewien, że był dziełem Niemców, okazał się być budynkiem przedwojennym, a tajemnicza mijanka Majdan okazała się być Mijanką Rury, rozbudowaną później do towarowej stacji technicznej. Szok!
Dlaczego akurat w tym miejscu?
Odejdźmy na chwilę od tematu samego budynku stacji. Do tego zagadnienia jeszcze wrócę, ale na razie podobnie, jak robiłem to w dziale „Stacja Rury” zajmę się zagadkowym położeniem tego posterunku.
Założenia wstępne do rozważań są takie, że Majdan planowany był jeszcze przed II Wojną Światową i z tamtego punktu widzenia należałoby rozpatrywać sensowność jego istnienia. Czy działał, przynajmniej przez pewien czas? Jeśli działał, to czym był? Jaki był układ tego posterunku? Tego nie wiemy. Mimo wszystko spróbujmy rozważyć kilka możliwych powodów jego istnienia.
1. Mijanka, która miała podnieść przepustowość szlaku. To bardzo prawdopodobne, że Majdan miał być właśnie taką mijanką. Samo to, że w wojennym rozkładzie jazdy przy nazwie Majdan znajdujemy literkę m. sugeruje tę funkcję. Moim zdaniem, nie był to jedyny powód planowania tego posterunku. Gdyby chodziło o samo podniesienie przepustowości szlaku, choćby na potrzeby wzmożonych transportów wojskowych, mijankę taką urządzonoby możliwie najbliżej środka szlaku, w połowie odległości, pomiędzy Lublinem a Motyczem, symetrycznie względem sąsiednich stacji, podobnie, jak pozostałe tego typu posterunki na tym odcinku. Dobrym miejscem, byłby np. kawałek prostego toru leżący tuż przed przystankiem Stasin Polny. W tamtym miejscu także znajdują się jakieś kolejowe zabudowania, do badań nad którymi jeszcze może kiedyś wrócę.
Podsumowując, mało prawdopodobne jest, aby posterunek Majdan został zaplanowany akurat przy Starym Gaju, gdyby miał pełnić funkcję jedynie mijanki.
2. Bocznica szlakowa lub ładownia. Mogło tak być, że akurat przy Starym Gaju zlokalizowano posterunek bocznicowy, który w ruchu normalnych pociągów nie pełnił istotnej roli. Przy tej teorii skłaniam się co nieco w kierunku wspomnień ciotki Heleny. Dlaczego ładownia? Z dwóch powodów. Po pierwsze drewno. W dwudziestoleciu międzywojennym, ze względu na ceny stali, to drewno było jednym z podstawowych materiałów budowlanych. Było też znakomitym surowcem dla przemysłu chemicznego i papierniczego. Nie wykluczone jest, że Stary Gaj mógł być pod tym kątem eksploatowany. Po drugie buraki cukrowe. Przemysł chemiczny tamtego okresu w dużej mierze opierał się właśnie na tym surowcu. Pomijam cukier. Z buraka cukrowego przed II Wojną światową produkowano oprócz spirytusów spożywczych także paliwa i rozpuszczalniki. Dla nikogo tajemnicą nie jest, że nasz region burakiem cukrowym stoi, a Rury były absolutnym liderem, jeżeli chodzi o produkcję tej uprawy. Czy tak było? Nie wiem, ale być może te aspekty zostały wzięte pod uwagę przy lokalizacji Majdanu.
3. Mijanka z możliwością odgałęzienia łącznicy. Taka teoria jest zbieżna z tym, co już pisałem w dziale „Stacja Rury” Nie zależnie od tego, czy Majdan był pomysłem Polaków, czy Niemców, celowe przesunięcie tego posterunku w pobliże odgałęzienia linii Rozwadowskiej było jak najbardziej możliwe. Zwróćmy uwagę, że Majdan pojawia się w wojennym rozkładzie jazdy, zaś na schemacie, na którym został zaznaczony, znajduje się także stacja Wrotków. Myślę więc, że to nie przypadek. Z punktu widzenia strategicznego, przewidzenie możliwości budowy takiej łącznicy nawet jeszcze na długo przed wojną było bardzo racjonalne.
4. Zakamuflowana mijanka wojenna. Stały czytelnik naszej strony, Pan Andrzej Oczkowski zwrócił moją uwagę właśnie na fakt bliskości kompleksu leśnego. Faktycznie, położenie na północnym skraju lasu dawało bardzo dobrą ochronę przed zwiadem lotniczym. Mijanka znajdowała się w cieniu lasu, co bardzo utrudniało jej odnalezienie z góry. Gdyby obserwator zwiadu lotniczego leciał z północy na południe, leciałby pod słońce i w ogóle niewiele by widział… Z kolei lecącemu na północ, mijankę zasłaniałby po prostu wysokie drzewa. Oczywiście nieco łatwiej mieli by obserwatorzy latający wschód – zachód i w kierunku przeciwnym, niemniej jednak tory przez prawie cały rok, w dni słoneczne znajdowały się w cieniu Starego Gaju. Miało to ogromne znaczenie w czasach sprzed ery zdjęć satelitarnych.
To tak logiczne i oczywiste, głupio mi, że sam na to nie wpadłem. Teoria bardzo trzyma się kupy, możemy więc pociągnąć ją dalej i trochę pogdybać. Być może przewidywano budowę jakichś torów odstawczych, dla pociągów pancernych w lesie, analogicznie, jak zrobili to w okresie okupacji Niemcy, przy stacji Leśniczówka. Ponadto, jeśli jesteśmy przy zastosowaniach wojennych mijanki, warto zwrócić uwagę na bliskość tego miejsca względem mostu na Bystrzycy. Być może przewidziano tam stacjonowanie pociągu nie tyle pancernego, co po prostu uzbrojonego. Taki pociąg mógłby stanowić ochronę przeciwlotniczą obiektu strategicznego, jakim był most na Bystrzycy, nie narażając tym samym stacji węzłowej.
Tak więc właśnie militarne zastosowanie tej mijanki, wydaje się najbardziej prawdopodobne. Najlepiej tłumaczy jej niesymetryczne położenie na szlaku.
Są też jeszcze inne mniej prawdopodobne przesłanki przemawiające za budową posterunku w tym miejscu, jak chociażby chęć umiejscowienia tam przystanku osobowego. To bardzo mało prawdopodobne. Mała gęstość zabudowy, bliskość miasta, mała dostępność cenowa transportu kolejowego…
Mało prawdopodobna jest też pierwotna chęć budowy technicznej stacji przedwęzłowej, którą de facto Rury stały się za sprawą Niemców. Na Polskich Kolejach Państwowych budowanie takich posterunków należało do rzadkości, podobnie jak obudowywanie węzłów kolejowych rozmaitymi łącznicami i „obwodnicami” To wszystko rozwiązania raczej już powojenne, pochodzące rodem z kolei niemieckich i nie sądzę, aby Majdan miał być z założenia częścią takiego systemu.
O zaplanowaniu umiejscowienia Majdanu (Rur) w tej lokalizacji, przed wojną zapewne po części zadecydowały czynniki ze wszystkich teorii, które opisałem wyżej. Cały czas piszę ZAPLANOWANIU, ponieważ nie mam żadnych dowodów na to, że coś takiego w ogóle kiedykolwiek działało. Jedyną pamiątką po tamtym miejscu, która zachowała się do momentu, w którym piszę ten tekst są fundamenty budynków, które według przedwojennych dokumentów należały do infrastruktury mijanki Majdan.
O budynkach słów kilka
Z tego co widzimy na już powojennym planie stacji i na powojennej fotografii lotniczej, pośrodku równi stacyjnej, stał nie tylko budynek stacji, ale cały kompleks kilku mniej lub bardziej ważnych zabudowań.
Budynek stacji
Prawdę mówiąc, oprócz tego, że wiemy jak wyglądał od góry, nie wiemy nic więcej :-) Zarówno z powojennego planu stacji, jak i zdjęć lotniczych, wynika, że był budynkiem na planie zbliżonym do kwadratowego, o dachu kopertowym, czterospadowym. Najprawdopodobniej budynek jednokondygnacyjny, ze śladów znalezionych w terenie wynika, że niepodpiwniczony. I to wszystko, co możemy z dostępnych materiałów wywnioskować. Po oględzinach w terenie nie jesteśmy w stanie nawet powiedzieć z jakich materiałów był zbudowany. Dokładnie w tym miejscu, w którym stał, oprócz zagłębień w ziemi nie zachowało się absolutnie nic. To wygląda tak, jakby ktoś zebrał absolutnie cały gruz pochodzący z jego rozbiórki i gdzieś wywiózł. Tylko z faktu, że jego oś dokładnie pokrywała się z osią budynku przedwojennego posterunku możemy wywnioskować, że to jeden i ten sam budynek.
Komórka
Tuż obok znajdowała się komórka. Przynajmniej tak zaznaczona jest na powojennym planie. W tym przypadku zarys fundamentów zachował się bardzo dobrze, wszystko zgadza się z sytuacją naniesioną w dokumentacji. Również nie wiemy, jak wyglądała. Wiadomo natomiast, że mogła być przynajmniej częściowo podpiwniczona. W części od strony zbocza nasypu znajduje się coś w rodzaju zasypanych schodów biegnących w dół. Punktem orientacyjnym przy poszukiwaniu resztek tego budynku w terenie jest „pniak” po wyciętym słupie linii niskiego napięcia. W przypadku komórki ciekawostką jest natomiast materiał, z którego została wymurowana. Są to jakieś betonowe pustaki, chciałoby się pogardliwie rzec „chlewówki”, ale nie, w przeciwieństwie do produkowanych po wojnie typowych, żużlobetonowych pustaków, są wykonane ze znacznie lepszego betonu, ponadto mają bardzo nietypowy, owalny kształt nieprzelotowych otworów. Średnio, na jeden pustak przypadają dwa otwory. Szerokość pustaka odpowiada mniej–więcej szerokości przedwojennej cegły. Pierwszy raz taki materiał widzę na oczy, stąd sugestia, że ten niepozorny budyneczek także miał rodowód przedwojenny.
Zdjęcia wykonane w terenie oraz ich lokalizacja na planie.
Zdjęcia przedstawiające bloczki, z których zbudowana była komórka
Magazyn
Tak naprawdę nie wiem, co znajdowało się w środku. Podpisałem ten budynek jako magazyn, bo tak oznaczony był na planie kablowym z 1992 roku, a więc wygląda na to, że ta budowla zachowała się najdłużej. W miejscu, w którym oznaczony był na planach, znajdziemy jedynie stertę gruzu. Ciekawostki są trzy. Po pierwsze, jeżeli gruz leżący w tym miejscu naprawdę pochodzi z tego budynku, to oznaczałoby, że miał on rodowód już powojenny. W okolicy możemy bowiem znaleźć bardzo dużą liczbę właśnie typowych, żużlobetonowych „chlewówek” będących w 100% powojennym materiałem budowlanym. Ciekawostka druga. Budynek chyba posiadał dach betonowy, kryty bezpośrednio papą. Czy jedno, czy dwuspadowy, tego nie wiemy, w każdym razie leży tam ogromna ilość połamanych, lekko zbrojonych betonowych płyt z bezpośrednio poprzyklejaną i zasmołowaną papą. Punktem odniesienia przy poszukiwaniu tej sterty gruzu, może być zarówno zasypana studnia, jak i pniak po drugim drewnianym słupie energetycznym.
Ciekawostka trzecia. To właśnie pośród tych płyt znalazłem bardzo nietypowy fragment budowli. Przejście z otynkowanej ściany na otynkowany sufit, wykonane z tzw. „fasetką” czyli narożem półokrągłym. Na tynku, zachowały się resztki pomarańczowej farby klejowej, co sugeruje, że gruz ten pochodzi z budynku mieszkalnego. Nie sądzę, aby tak elegancko wykończone było wnętrze magazynu. Dziwne, czyżby na resztki tego magazynu zepchnięto gruz z budynku stacyjnego?
|
|
Zdjęcia obrazujące położenie resztek magazynu w terenie, w odniesieniu do studni i wyciętego słupa.
Typowe półokrągłe przejście pomiędzy tynkiem ściany i sufitem sugeruje, że ten gruz pochodzi z pomieszczenia, w którym na stałe przebywali ludzie.
Zbierając to wszystko do kupy, relacje świadków, plany i zdjęcia lotnicze, mam nieodparte wrażenie, że oprócz tych trzech budynków, dużo później dobudowano jeszcze czwarty. Zapewne dobudowano go już po 1960 roku i stąd pochodzą typowe PRLowskie pustaki, oraz betonowy, papowy dach. To właśnie ten budynek zobrazowany jest na wcześniej przytoczonym planie kablowym. To jednak tylko przypuszczenia.
Wróćmy jednak do sedna tego działu, czyli zabudowań w okresie międzywojennym. Na sam koniec zajmę się budynkiem, który pojawia się wyłącznie na mapach sprzed Drugiej Wojny Światowej, a nawet na niektórych mapach sprzed Pierwszej Wojny Światowej. Mowa tu o budynku strażnicy przejazdowej(?), no nie wiem, albo domku dróżnika obchodowego (przed pierwszą wojną światową było takie stanowisko na kolei).
Strażnica przejazdowa w tym miejscu jest dla mnie o tyle nieracjonalna, że nie sądzę aby gdzieś w pobliżu biegła droga o tak dużym znaczeniu, aby wymagała strzeżonego przejazdu przez tory. We wspomnianym miejscu, faktycznie, jeszcze po wojnie znajdował się prowizoryczny przejazd kolejowy, o czym informował nas Pan Zygmunt, niemniej jednak był to z całą pewnością przejazd niestrzeżony o nawierzchni drewnianej, w ciągu typowej polnej, dwukoleinowej drogi. Śladów po budynku na powojennych fotografiach ani mapach nie ma. Nic dziwnego. Jeden z mieszkańców okolicznych zabudowań, który w tej okolicy wychował się od dziecka, poinformował mnie, że budynek zniknął w momencie trafienia pociskiem artyleryjskim 22 lub 23 lipca 1944, czyli w momencie wyzwalania tych terenów spod okupacji Niemieckiej. Czy aby na pewno budynek ten był wyłącznie strażnicą i nie miał przypadkiem nic wspólnego z mityczną łącznicą Wrotków – Rury? To pytanie chyba na zawsze pozostanie otwarte.
Jako ciekawostkę na koniec można podać fakt, że jeden z gości naszej strony, pamięta ze swoich spacerów w tej okolicy, w latach 80. pozostałości balustrad, poręczy, porzucone w pobliżu miejsca, gdzie istniała rzekoma strażnica. Co ciekawe, elementy te porzucone były nie po stronie lasu, a o dziwo na nasypie po stronie osiedli, naprzeciw wylotu obecnej ulicy Filaretów. Prawie na pewno były to jednak pozostałościami tego budynku, nie ma jak na razie żadnych źródeł mówiących o innym kolejowym budynku w pobliżu.
Fragment mapy powstałej na bazie polskiego, przedwojennego pierworysu, który nigdy nie wszedł do druku. Na podkładzie z około 1936 roku Niemcy ponanosili tuszem swoje oznaczenia w roku 1944, dlatego też w internecie figuruje ona jako mapa niemiecka z 1944 roku.
Zabudowania mijanki Majdan oznaczono kołem czerwonym, z kolei tajemniczą strażnicę, o której mowa w ostatnim akapicie, kolorem niebieskim.
To z kolei fragment polskiej, wydanej w 1937 roku mapy, na której pomimo dużo większej skali, mniejszej liczby szczegółów, również oznaczono budynek Mijanki oraz tajemniczej strażnicy.
Niestety wszystkie omówione wyżej pozostałości historyczne zniknęły w wyniku modernizacji linii kolejowej nr 7.